Thursday, October 23, 2008

first hand experience

jon wbiegl do biura zaaferowany wymachujac plikiem papierkow i konspiracyjnym tonem powiedzial: I got the best seats!

what the hell? what seats? what is he talking about?

o nie! juz wiem. kolacja we wroclawiu, gdzie dyplomatycznie wykrecilam sie od rozmowy o pilce noznej, tlumaczac sie tym, ze nigdy nie bylam na meczu, bo to niebezpieczne w polsce.

boze drogi... ja?

dzis od rana bylo strasznie zimno i wial przejmujacy wiatr. wrocilam do domu z bolem glowy i naprawde ten mecz byl na zupelnym koncu mojej listy marzen. ale nie bylo czasu na wahania.
moze paradoksalnie, kiedy nie ma czasu na myslenie, to robi sie to, co jest w planie. i takim to sposobem dobieglam na miejsce spotkania na czas, zostalam wpakowana w maly samochodzik jona i pognalismy w strone stadionu aston villa.
obowiazkowy element programu - fish&chips w barze pod stadionem zaliczylismy wyjatkowo sprawnie, co nie zmienia faktu, ze jeszcze czuje to swinstwo na zoladku.

stadion wielki i zatloczony 36 tysiacami kibicow. wsrod nich nasze 4 miejsca. wcisneli mnie pomiedzy aleda i jona, wiec brak orientacji w pilce noznej nadrobilam tysiacem pytan do moich dwoch ekspertow bodyguardow. dzieki temu wiem, ze aston walczyl jak lew, mimo ze taktycznie byli gorsi od ajaxu.
bylo tak zimno, ze jedynym sposobem przetrwania bylo zaciete kibicowanie. dalam z siebie wszystko i ... wygralismy 2:1!
spiewajac triumfalnie fanom ajaxu: you're not singing anymore! opuscilismy stadion w rozentuzjazmowanym acz bardzo cywilizowanym tlumie.
jak dobrze, ze swietowanie po meczu nie wymaga kolejnej wizyty w fish&chips!

Thursday, October 16, 2008

just to make it official

as promissed:

job: new (confirmed and very much awaited), old (beloved but inevitably coming to an end)
studies: suspended for one year (no blood, no tears shed)
me: ... I don't know, I think I am somewhere there in this new world of mine