Saturday, September 15, 2007

Cukierkowe miasto

Moze to kwestia naszej czworki nakreconej na zwiedzanie, a moze po prostu majac tylko dwa tygodnie na ta niesamowita wyspe musisz nadac sobie tempa, zeby cokolwiek zobaczyc?
W kazdym razie nie dam rady opisac nawet polowy tego, co wydarzylo sie od ostatniego wpisu, wiec wybaczcie, jesli wyjdzie mi przelaj myslowy, ale postaram sie oddac ducha :

Zatloczone i glosne Colombo opuscilismy bez zalu bogatsi o doswiadczenia jazdy tuktukiem, ktorej nie sposob porownac do niczego innego. Wesole miasteczka moga sie schowac. Pedzisz malym trzykolowcem wpijajac sie paznokciami w siedzenie ze skaju, podczas gdy bosonogi kierowca szaleje wciskajac sie w szczeliny pomiedzy wielkimi autobusami i manewrujac pomiedzy najdziwniejszymi tworami pojazdopodobnymi poruszajacymi sie po drodze we wszystkich kierunkach, bez jasnych regul, a w zasadzie z jedna regula - nie zatrzymywac sie pod zadnym pozorem.




A oto i jeden z pelnoprawnych uczestnikow ruchu drogowego. My best car ever:


I kolejny faworyt:

I jeszcze tuktuk w pelnej krasie:



Podroz pociagiem - zgodnie z rada z przewodnika usiedlismy po prawej stronie w wagonie widokowym pierwszej klasy, ktory pamieta zapewne jeszcze czasy kolonii brytyjskiej - dostarczyla nam oblednych widokow gor porosnietych tropikalna dzungla (jestesmy dwa kroki od rownika).



W Kandy wyladowalismy juz po zmroku i niemalze po omacku wspinajac sie waskimi i stronymi uliczkami dotarlismy do naszego accommodation. Stroma wspinaczka oplacila sie nam, poniewaz nocleg okazal sie domkiem z najpiekniejszym widokiem na doline, jezioro i palac nad woda - Temple of the Tooth - tooth Buddy oczywiscie.



Spedzilismy w tym lankijskim Zakopanem dwa dni zwiedzajac swiatynie buddyjskie, uciekajac przed miejsocwymi handlarzami oraz przypadkowo okupujac posterunek policji, ktory napatoczyl sie akurat jako jedyne miejsce, gdzie moglismy schowac sie przed deszczem. A pomyslec, ze kiedys byla to lazienka krolowej (to ten budynek tuz nad woda na zdjeciu powyzej).





Dzieki nieodzownemu przewodnikowi [i tutaj zaskoczenie - tym razem to nie Lonely Planet, a Rough Guide okazal sie bardziej przydatny] dotarlismy na pokaz slynnych kandyjskich tancow z bebnami oraz polykaczy ognia chodzacych po rozzazonych weglach. Robi wrazenie, nawet na takich sceptykach jak ja :)



Nastepnego dnia postanowilismy w koncu zdobyc nasze sloniatko, ktore Bohdan koniecznie chce przywiezc do Anglii. Sloniatka biora sie z Pinnewali - sierocinca dla sloni, oddalonego od Kandy o paredziesiac kilometrow. Bylam przeciwniczka tej wycieczki - jakos nie moglam uwierzyc w to, ze slonie trzymane na uwiezi sa szczesliwsze niz na wolnosci. Sierociniec brzmial jak swietna pulapka na turystow.

Do tej pory nie potrafie powiedziec czy rzeczywiscie jest to raj dla sloni, ale nie zaluje, ze to zobaczylam. Na naszych oczach odbylo sie powitanie dziesieciodniowgo sloniatka w stadzie i pierwsza jego kapiel w wielkiej rzece. Ryk radosci wydany przez 80 sloni paralizuje, a nagly wyscig stada pedzacego na powitanie malego slonika wbija w ziemie. Slonie to niesamowite stworzenia.


"Nie ogladaj sie za siebie, ale ktos Cie sledzi":



W nastepnym odcinku bedzie o podrozach autobusami, tajemniczej gorze i ruinach antycznych stolic.

I na koniec konkurs:
Co oznacza klakson w ruchu ulicznym na Sri Lance?
Rozwiazanie konkursu w nastepnym wpisie.

4 comments:

Anonymous September 15, 2007 at 4:25 PM  

Klakson? Pewnie kierowcom się wydaje, że jeśli puszczą klakson to im silnik zgaśnie, prawda?

Anonymous September 15, 2007 at 9:04 PM  

Takie mam nadzieję, że dokumentacja foto też będzie tych miejsc, które opisujesz :)
więcej więcej :D
pozdrawiam z Wizażowa
Brewka
Klakson zamiast hamulca oczywiście ;)

Panishka September 22, 2007 at 9:51 AM  

no i no i..?

Takietam September 26, 2007 at 5:47 PM  

Art, jestes bardzo bliski prawdy :) chociaz wiecej w tym calym trabieniu jest sensu, niz na pierwszy rzut oka mogloby sie wydawac. Po dwoch tygodniach sluchania niekonczacego sie koncertu klaksonow zaczelismy cos z tego wszystkiego rozumiec. Oni wypdacowali caly jezyk trabien i gestow, ktorym porozumiewaja sie miedzy soba i mimo okropnego halasu nie ma w tym zlosci czy chamstwa. To raczej sposob na przetrwanie w najbardziej chaotycznym ruchu drogowym jaki w zyciu widzialam. Juz sie nie dziwie, ze Sri Lanka zajmuje pierwsze miejsce wsrod krajow z najwyzszym wskaznikiem umieralnosci na skutek wypadkow drogowych.